Enzo Zidane. Z imienia książę, z nazwiska król

We francuskiej młodzieżówce zadebiutował właśnie Marcus Thuram – 17-letni syn 142-krotnego reprezentanta Les Blues, Lilliana Thurama. Niebawem dołączy do niego Gautier Lloris – 19-letni brat bramkarza Tottenhamu Hotspur, Hugo Llorisa. Powołanie dostał jednak ktoś jeszcze. Nazywa sie Enzo, ma 19 lat i geny najlepszego piłkarza świata…

– Nazwisko Zidane wraca do kadry! – krzyczeli zwolennicy. – Ordynardny przykład protekcjonalizmu! – odpowiadali przeciwnicy. W roli rozjemcy stanął bezwzględny Francis Smerecki. – Enzo będzie traktowany tak, jak wszyscy inni! Nieważne czy nazywasz się Zidane, czy Dupont (francuski odpowiednik Kowalskiego – red.). U mnie trzeba zapieprzać! – rzekł selekcjoner kadry U-19.

Zidane idolem syna swojego idola

– Grałem przeciwko niemu w barwach Juventusu Turyn. Jeżeli jesteś na tym samym boisku z piłkarzem, którego podziwiałeś całe swoje życie, zdajesz sobie sprawę, że dokonałeś czegoś wielkiego. Jesteś kimś. Właśnie wtedy to czujesz – powiedział przed laty Zinedine Zidane. Mowa o Enzo Francescolim. „Księciu” z Urugwaju. Jego przydomek doskonale obrazuje pewien styl gry, który zresztą i samemu Zidane’owi nie jest obcy. Francuz marzył, żeby grać tak, jak on…

Kiedy „Le Principe” występował w Marsylii, przyszły gwiazdor Realu Madryt przychodził na jego mecze. Francescoli dał mu natchnienie. „Zizou” zaczął marzyć o wielkim futbolu i po latach starań prześcignął samego mistrza. Jego pierworodny syn swoje imię nosi właśnie po nim.

Ojciec Marco Francescoliego był wielkim piłkarzem, ale on sam wzorował się na kimś innym. Chciał być raczej jak Zinedine Zidane. Król futbolu. Wtedy jednak jeszcze nie wiedział, że dla jego idola, królem futbolu jest nie kto inny, jak Enzo Francescoli. Jego ojciec… Młody Marco był w szoku.

Chłopak przez chwilę trenował nawet w Cagliari, po czym przeszedł do Estudiantes La Plata. Ku zaskoczeniu opinii publicznej, w wieku 21 lat zakończył karierę. Decyzję tłumaczył chęcią podjęcia studiów… Po prostu sobie nie poradził. Presja wielkiego ojca zrujnowała mu karierę. W przypadku Enzo Zidane’a zdaje się być jeszcze trudniej. Jednak dla niego jedynym idolem jest jego ojciec.

– Enzo wie doskonale, co znaczy nosić nazwisko Zidane. Nie jest w stanie się tego pozbyć, ale jest tego świadom. Jedno nie podlega wątpliwości – wiem, że posiada umiejętności – mówi Zidane senior. – Kiedy rozmawiam z nim o piłce, moje przesłanie zawsze jest takie samo: ciesz się grą, ponieważ według mnie to jest najważniejsze dla piłkarza w jego wieku. Ja tak robiłem i podoba mi się, że on robi to samo. Reszta na razie jest nieistotna – dodaje.

Czy ma jakiekolwiek szanse?

– Historia futbolu zna kilka przypadków synów słynnych piłkarzy, jednak jest ona dla nich okrutna. Jeszcze nikomu nie udało się osiągnąć większej sławy, czy nawet dorównać dokonaniom rodziciela. Syn Pelego nie zaistniał poza Brazylią, syn Johanna Cruyffa jest pamiętany co najwyżej z gry w szalonym finale Pucharu UEFA między Liverpoolem a Deportivo Alaves Vitoria. Nic więcej. Okazuje się, że synowie słynnych ojców, aby osiągnąć podobny sukces, muszą się wykazać nie tylko talentem równej skali, ale także znacznie większą determinacją w osiągnięciu celu. Siła prasy i presji społecznej jest wobec nich tak duża, że nie mają szans być sobą w wieku, kiedy kształtują się jako ludzie i jako piłkarze – twierdzi znawca hiszpańskiego futbolu, Przymysław Łonyszyn.

Zidane ma czterech synów: Enzo, Lucę, Theo i Elyaza. Oprócz ostatniego (ten gra w CD Canillas razem z synem Mourinho), wszyscy trzej należą do struktur Realu Madryt. Do tego dochodzi jeszcze syn Ronaldo (Brazylijczyka) – 12-letni Ronald. Aż się nie chce wierzyć, że żaden z nich nigdy nic nie osiągnie. Jest ich przecież aż tylu, a każdy jeden obdarzony wspaniałymi genami…

Enzo jest z nich najstarszy. Ma dopiero 17 lat, a już przewyższa ojca wzrostem (mierzy 186 cm). Na razie zbiera świetne rekomendacje i wydaje się, że przyszłość należy do niego. – Opinie w Madrycie na temat Enzo Fernandeza, bo pod takim nazwiskiem jest znany syn „Zizou”(Fernandez to nazwisko żony Zidane’a, wszystko po, aby odwrócić od chłopców uwagę mediów – od red.), są oczywiście znakomite, a jego największym admiratorem wydaje się być Jorge Valdano, który uważa, że młody Enzo ma talent porównywalny do talentu ojca. Równie oczywisty jest fakt, że prasa katalońska pisze na jego temat coś zupełnie przeciwnego, wspominając nawet o nadmiernej protekcji. Na razie za wcześnie powiedzieć, kto ma rację. Trzeba będzie poczekać jeszcze tak z 5-8 lat – twierdzi Łonyszyn.

Podobieństwo do ojca

– Tak, robi „rulety”. Kiedy patrzę na niego i jego gesty, patrzę na siebie samego. Widzę siebie – mówi „Zizou”. – We wszystkim są z ojcem jak dwie krople wody – wtóruje mu Jorge Valdano. I rzeczywiście, obserwując jego grę można dostrzec wiele podobieństw. Ta sama pozycja, dziesiątka na plecach (jak ojciec w reprezentacji Francji), ten sam styl.

Jednak dla wielu jest tylko jednym z tych bogatych bachorów, którzy dostaną wszystko, o co akurat poproszą. Fakt, Enzo nie musiał wspinać się po drabinie społecznej, jak ojciec… Ale czy na pewno każdy może zagrać w Realu Madryt? – Odkąd zacząłem tutaj pracować zadebiutowało dwudziestu graczy ze szkółki. Ponad 40 zawodników trenowało z pierwszą drużyną. Enzo Zidane? Enzo to przypadkowo syn pana Zidane’a, ale na przykład dzisiaj trenował z nami Jesé, który jest synem pana Rodrígueza i Nacho, syn pana Fernándeza. Dzisiaj ci chłopcy tworzą historię tych nazwisk – powiedział Jose Mourinho po jedym z treningów pierwszego zespołu.

Życie w Madrycie

„Dwa słowa o sobie” na Bernabeu stały się już tradycją. I o ile pierwszy zespół odpowiada bardzo górnolotnie: „Jestem zawodnikiem ambitnym, który ma jeden cel: zwycięstwo drużyny” – Cristiano Ronaldo, „Zwycięzca, który oparł swoją pracę na pokorze” – Iker Casillas, „Zawodnik z charakterem, zobowiązany wobec klubu i kolegów” – Pepe. O tyle u juniorów – niekoniecznie w zespołach „Infantil” – widać już różnicę wieku i doświadczenia: „Jestem bardzo szybkim napastnikiem i potrafię dobrze dryblować”, „Jestem zawodnikiem, który gra z pierwszej piłki”, „Jestem skromny i pracowity”. I nie wyróżnia się nawet mały „Zizou”: „Jestem zawodnikiem z techniką”… Ale przynajmniej nie kłamie.

Tak opisali go jego trenerzy: „Nie jest zawodnikiem typu fizycznego, ale technikę ma doskonałą. Piłka się go słucha. Bardzo dobrze gra obiema nogami. To pomocnik, który występuje u nas już dziewiąty sezon. Zdecydowanie lepiej radzi sobie w ofensywie, ma ciąg na bramkę i świetnie uderza z daleka.”

Chłopak już raz nawet trenował z pierwszym zespołem. Wielu zawodników dopiero wracało ze zgrupowań, więc Mourinho dał szansę wychowankom. Mały „Zizou” wsadził kilka bramek Adanowi, pobiegał z Kaką, polubił się z Cristiano Ronaldo. A na wszystko z góry patrzył jego tata.

Pepe też wtedy trenował… – Warto jednak zwrócić uwagę, że największe zainteresowanie ze strony mediów hiszpańskich Enzo wywołał nie powołaniem we wrześniu na kilka treningów z Jose Mourinho, ale słowami krytyki skierowanymi w stronę Pepe (bądź co bądź starszego i sławniejszego kolegi z drużyny), jakie umieścił na twitterze na początku tego roku – „piłkarze tacy jak Pepe powinni zniknąć”. Gdyby napisał to jakikolwiek inny członek szkółki Realu, nikt nie zwróciłby na to większej uwagi. Słowa Enzo trafiły do mediów i rozniosły się niezbyt chlubnym echem. Życie syna sławnego ojca jest trudne, żeby nie powiedzieć zbyt trudne – podsumowuje Łonyszyn.

Wszystko jednak rozeszło się po kościach.

Co dalej?

Póki co, Enzo występuje w Juvenilu B (Juvenil A, to juniorzy starsi – ostatnia kategoria wiekowa), gdzie trenuje go Fernando Morientes. Mówi się, że tylko kwestią czasu jest przeniesienie chłopca do Realu Madry C. Wspominano nawet o Castilli, jednak to jeszcze za wysokie progi. Enzo w Realu gra już osiem lat. Przeszedł przez wszystkie kategorie wiekowe. Jego awans w hierarchii zdaje się być nieuchronny – jakiś czas temu, zainteresowanie chłopcem wyraził Juventus Turyn. Mowa jest o swoistym rewanżu Włochów za rok 2001, kiedy to odebrano im Zinedine’a. Na Bernabeu są jednak o to spokojni. Póki co.

Inaczej sprawa się ma z reprezentacją. – Żona Zinedine’a Zidane’a, matka Enzo, jest z pochodzenia Hiszpanką. Jednak „Zizou” postanowił nie ingerować w decyzję syna odnośnie wyboru reprezentacji. Chłopak większość swego życia spędził w Madrycie. Tam się wychował. Dlatego nie wiadomo, czy wybierze Francję – mówi paryski korespondent „Przeglądu Sportowego”, Tadeusz Fogiel.

Enzo w 2006 roku dostał hiszpańskie obywatelstwo, a trzy lata później nawet powołanie do kadry U-15. Meczu jednak nie rozegrał. Nie zapominajmy, że równie dobrze mógłby reprezentować Algierię, kraj dziadków ze strony ojca. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.

Syn idzie do przodu, co nie znaczy, że ojciec stanął w miejscu. Zinedine Zidane nadal szuka swego miejsca na świecie i chyba jest już blisko celu. – Komentuje mecze w Canal+, a niedawno zaczął drugi rok studiów na uniwersytecie w Limoges. Niedługo otrzyma dyplom zarządzania piłkarstwem zawodowym. Nie ma żadnej ulgi. Tak jak, Laurent Blanc musi pokonać każdy szczebel, aby zostać trenerem – dodaje Fogiel.

I jego syn też nie będzie miał lekko. Żadnego trenera nie oczaruje nazwisko, jeżeli nie będzie współgrało z umiejętnościami. To logiczne. Jednak widać, że chłopak papiery na grę ma. Jeśli jego bracia dotrzymają mu kroku, szykuje się nam naprawdę imponująca drużyna. W bramce – Luca Zidane, w pomocy – Enzo i Elyaz, w ataku – Theo. Dochodzi jeszcze Ronald, którego matka była gwiazdą kobiecego futbolu, a pogłoski mówią nawet o synu Raula, Jorge’u, nazwanym na cześć Jorge’a Valdano… Czy to już jakaś moda?

Możliwe, aby jabłko spadło aż tak blisko jabłoni?

Rafał Hurkowski, Polsat Sport

Dodaj komentarz